3 kwi 2013

Bookoff rozmawia z Marcinem Różycem, autorem książki "Nowa Moda Polska".




O sytuacji polskiej mody, luksusie i kulturze zakupów z Marcinem Różycem rozmawiają Linni Ta i Anna Rubkiewicz.

Anna Rubkiewicz, Linni Ta: Niekiedy spotkać się można z opinią, że polskiej modzie brakuje słowiańskiej duszy i zbyt rzadko czerpiemy z lokalnego dziedzictwa. Wpływ tradycji na modę jest zresztą tematem jednego z wywiadów umieszczonych w Twojej książce. Czy zgadzasz się z tym, że osoby, które odważnie czerpią z naszego dziedzictwa kulturowego, nie trafiają do mainstreamu?

Marcin Różyc
: Uważam, że wcale tak nie jest, choć faktycznie folk jest trudną materią do interpretacji i niewielu projektantom się ta umiejętność udaje. Arkadius jest przykładem artysty, który trafił do mainstreamu korzystając z naszego dziedzictwa, folku i ogólnie pojmowanej kultury ludowej. Atrakcyjność sztuki inspirowanej ludowością dowodzi również kolekcja stworzona przez studentów warszawskiej ASP w trakcie warsztatów z Gwen van den Eijnde’em. Istnieje zapotrzebowanie na sztukę związaną z dziedzictwem. W przypadku Gwena, punktem wyjścia i obiektem fascynacji był m.in. kostium sarmacki, który powstał pod silnym wpływem kultury wschodniej, perskiej. To właśnie odnajdywanie nietypowych elementów, fascynacje lokalnymi tradycjami i misternymi pracami ręcznymi powodują, że temat jest bardzo efektowny.

Anna Rubkiewicz, Linni Ta:
W krajach skandynawskich, promowanie mody nordyckiej na świecie jest jednym z istotniejszych działań podejmowanych przez ministerstwa i instytucje kulturalne. Czy myślisz, że organizacje państwowe poświęcają u nas za mało uwagi rodzimym projektantom, którzy mogliby tworzyć oryginalną modę polską?

Marcin Różyc:
Nie ma u nas inteligentnych ludzi, którzy mogliby pokierować modą. W przypadku Skandynawii, czyli Sztokholmu i Kopenhagi, komunikat i stosunek kraju jest jasny, estetycznie i ekonomicznie przejrzysty. W Polsce niestety tego nie ma, ponieważ brakuje nam profesjonalistów. My wszyscy, którzy się tutaj zajmujemy modą, jesteśmy w jakimś sensie żółtodziobami. Działamy na rynku, którego w zasadzie nie ma. Jest też wiele nikodemizmów i wielu hochsztaplerów. Nie ma organizacji, nie ma imprezy, nie ma instytucji, która niosłaby wyraźny przekaz i przejrzyście kierowała rozwojem mody. Z drugiej strony, jest katedra na warszawskiej ASP, która próbuje wprowadzić światowe szkolnictwo, zatrudniając profesjonalistów z zagranicy. Nie bylibyśmy w stanie znaleźć równie wykwalifikowanych Polaków. No i są też cholernie zdolni projektanci!

Anna Rubkiewicz, Linni Ta:
Co w takim razie mogłoby sprawić, że Polska umocniłaby swoją pozycję w świecie mody?

Marcin Różyc:
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Można się natomiast dopatrywać ogromnego potencjału naszego kraju nie tylko ze względu na zdolnych projektantów, ale również sytuację finansową na świecie. Niewątpliwie, polska moda jest czymś unikatowym. Egzystencja takich sklepów jak Showroom i Mostrami opiera się między innymi na ich wnikliwym rozeznaniu w światowych rynkach. Jedynym minusem jest to, że wiele produktów jest wyłącznie na zamówienie i brakuje mody dostępnej „od ręki”. Jeżeli produkcja spotka się z estetyką i nową, niekoniecznie nowatorską propozycją, to mamy szansę. Tylko bardzo często rozchodzi się jeszcze o pieniądze i wykształcenie.

Anna Rubkiewicz, Linni Ta:
A jakie jest Twoim zdaniem polskie rozumienie luksusu? Czy postrzegamy go jako doświadczenie, czy wyłącznie jako synonim wysokiej ceny?

Marcin Różyc:
Nie prowadzę badań nad tym zagadnieniem, ale uważam, że nasze pojmowanie luksusu jest wciąż dosyć proste. Wiele sklepów w dalszym ciągu kieruje swoją ofertę do "pani z napompowanymi ustami”, choć i to się zmienia. Coraz częściej w concept store’ach widzimy wzory bardzo awangardowe, projekty Damira Domy czy Rafa Simmonsa. Podobno w Warszawie otwiera się kolejne miejsce, w którym dostępny będzie Rick Owens. Ponadto, jest wielu inteligentnych biznesmenów, którzy mają poczucie gustu. Grażyna Kulczyk, która gromadzi niezwykłą kolekcje sztuki, jest doskonale ubrana i wspiera polską modę.
Ciekawe jest to, że w Polsce luksusu nie da się jednoznacznie zdefiniować. Jesteśmy nowym rynkiem, na którym jest również sporo nuworyszy i nie można się na to obrażać. Bezguście jest już i tak inne niż 10 lat temu. Powstaje ponadto coraz więcej doskonałych marek, na rynku działają także UEG i Ania Kuczyńska. To wszystko wskazuje na to, że luksus jest na coraz wyższym poziomie.

Anna Rubkiewicz, Linni Ta
: Za granicą, Liberty, Selfridges czy Galeria Lafayette pękają w szwach. Ludzie przychodzą do nich by doświadczyć luksusu. Dlaczego w Polsce wielu ludzi unika ekskluzywnych domów handlowych?

Marcin Różyc
: To dobre pytanie do osób, które tworzą u nas luksusowe domy towarowe. Myślę, że największe znaczenie ma istnienie ogromnej psychologicznej bariery wśród Polaków. Boimy się takich miejsc, choć w momencie jak są ‘soldy’ te ubrania są tylko trochę droższe od tych z Zary i można coś wypatrzyć. Ja nie będąc człowiekiem bogatym, noszę tylko i wyłącznie ubrania markowe i bardzo ekskluzywnych marek. Modę można w różnych momentach i na różne sposoby zdobywać. Duże znaczenie ma także to, że wielu z nas jest nastawionych na trochę inny sposób dokonywania zakupów w trakcie wyprzedaży. Duże centra handlowe, konsumpcja, trzeba iść do kina, na lody, kupić popcorn i iść do Pizza Hut. Tymczasem, w Paryżu lub Mediolanie w trakcie ‘soldów’ da się odczuć nastrój swego rodzaju święta. Wyprzedażom towarzyszą ponadto często wydarzenia kulturalne. Wciąż musi się u nas wykształcić nieco inna tradycja kupowania. Kupowanie też może być świętem. Kupować trzeba ponadto z klasą. Ślepa konsumpcja to znak cywilizacyjnego regresu.

Anna Rubkiewicz, Linni Ta:
Może witryny sklepów bardziej zachęcają żeby wejść do sklepów za granicą, niż w Polsce? Czy chodzi o lepszy visual merchandising?

Marcin Różyc:
Z pewnością. Wiele rzeczy tutaj kuleje, ale też nie przesadzajmy. Rozmawialiśmy z Joanną Klimas, że polska milionerka prędzej kupi nowego Mercedesa, niż nowa sukienkę. Bo tak jak już jest przyjęte, że starsi, bogatsi intelektualiści pokazują swój status w ten a nie inny sposób. Ale i to się jeszcze z pewnością zmieni.

Anna Rubkiewicz, Linni Ta:
„Nowa Moda Polska” to jedyne na rynku kompendium wiedzy na temat tego, co dzieje się w modzie tworzonej nad Wisłą. Wyjaśnia wiele pytań, ale też wiele kwestii zostaje dzięki niej otwartych. Czy myślisz, że pojawienie się takiej publikacji zachęci badaczy do dalszego zgłębiana tematu?

Marcin Różyc:
Wolę określenie szkic niż kompendium. Na chwilę obecną trudno przewidzieć, niemniej zainteresowała się nią ogromna ilość instytucji artystycznych. Jestem zapraszany do wielu miejsc, między innymi Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu, Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK w Krakowie, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Będę miał niedługo spotkanie autorskie w Poznaniu, który również jest silnym ośrodkiem artystycznym. Nie promuję mojej książki podczas wydarzeń modowych. Moja książka jest niszowa, nie jest to literatura masowa, więc nie można się spodziewać rewolucji. Niemniej zainteresowanie kuratorów i środowisk artystycznych to jest bardzo dużo. To oni kształtuję intelektualne dziedzictwo Europy.

Książka "Nowa Moda Polska" dostępna jest w naszej księgarni w Muzeum Sztuki Nowoczesnej oraz na naszej stronie internetowej:
http://www.bookoff.pl/product-pol-7965-Nowa-Moda-Polska.html

4 komentarze:

  1. "Dlaczego w Polsce wielu ludzi unika ekskluzywnych domów handlowych?" - proponuję zajrzeć do danych GUS-u pokazujących, ile pieniędzy "przeciętny Polak" wydaje na ubrania. Nie ma żadnej "bariery psychologicznej", to po prostu brak pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
  2. czy pan Różyc to jest już taki "światowy", że Ę nieuznaje? 'Nie promuje mojej książki'? 'nosze tylko i wyłącznie ubrania markowe'? A może to tylko nonszalancja w traktowaniu czytelnika?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola z Wiednia3 kwietnia 2013 15:42

      To "E" moglo byc bledem drukarskim, ale Twoje "nieuznaje" pisane razem jest bledem wynikajacym z niedouczenia, sorry. I nie doszukuj sie nonszalancji w kupowaniu markowych ciuchow, czy tez informowania o tym czytelnika powyzszego artykulu, bo to stwierdzenie jest uzyte jako przyklad dla wytlumaczenia zjawiska wystepujacego w Polsce i obrony tezy autora.

      Usuń
  3. Chciałam tylko nadmienić, że projekty A.Kuczyńskiej przestały kojarzyć mi się z luksusem odkąd kupiona sukienka z ostatniej kolekcji dosłownie rozpadła się po jednym założeniu. Projekty bardzo ciekawe , ale wykonanie niestety gorsze niż w sieciówkach. Nadal nie mogę pojąć, dlaczego projektant nie wstydzi się sprzedawać tak fatalnie uszytej kolekcji mimo wielu reklamacji. Niestety odbieram to jako brak szacunku do klienta i do ciężko zarobionych przez niego pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń